Niemcy Północne - poznaj nieznane.

Wszystkie artykuły

Rugia i Hiddensee. Malownicze wyspy nad Bałtykiem

B lisko polskiej granicy znajdują się dwie wyspy o pięknych plażach i ciekawej historii. Rugia oraz Hiddensee były niegdyś ulubionymi wakacyjnymi kurortami Niemców nad Morzem Bałtyckim. Dziś możemy je odkryć na nowo, spędzając przy okazji przyjemnie i aktywnie czas.

W czasach kiedy Rugię zamieszkiwali Słowianie, tutejsza świątynia na przylądku Arkona była jednym z największych ośrodków kultu pogańskiego w Europie. Szczególnym zainteresowaniem ciszył się słowiańskiego bóg Świętowit.

Urlop nad Bałtykiem
Wolin, Uznam czy nawet duński Bornholm – to lokalizacje, które z pewnością zdążyliśmy już zwiedzić, jeśli lubimy spędzać czas nad morzem. A tymczasem całkiem niedaleko znajdują się jeszcze dwie bałtyckie wyspy, które warto odwiedzić. Znajdziemy tam atrakcje zarówno dla urlopowiczów pragnących się wygrzać na słońcu, jak i lubiących fascynujące historie oraz aktywny wypoczynek.

Na Rugię dostaniemy się bez problemu samochodem. Od przejścia granicznego w Kołbaskowie dzieli Stralsund zaledwie 200 km – stamtąd zaś dojedziemy na wyspę mostem autostradowym. Z kolei na Hiddensee zabierze nas prom z rugijskiego Schaprode (zachodnie wybrzeże).

Najpiękniejsza niemiecka wyspa
Już samo spojrzenie na mapę Rugii pokazuje nam, że mamy do czynienia z miejscem niezwykłym. Choć średnica wyspy wynosi zaledwie 50 km, jej fantazyjna wręcz linia brzegowa liczy sobie ich aż 574. Istny labirynt plaż oraz skalnych formacji Rugii fascynował ludzi od dawna. To tutaj średniowieczni Słowianie założyli Arkonę – pogańską świątynie, o której do dnia dzisiejszego krążą legendy. W czasach nowożytnych Rugia stała się destynacją urlopową. Z czasów NRD przetrwało do dzisiaj wiele budynków hoteli, choć niektóre są już opuszczone.

Fani fotografowania dziewiczych krajobrazów powinni odwiedzić zwłaszcza północno-wschodnią część wsypy. Znajduje się tam Park Narodowy Jasmund, który słynie zwłaszcza z wyjątkowych formacji skał kredowych, takich jak liczący sobie 118 m wysokości n.p.m. Tron Królewski (niem. Königsstuhl). Trudno się dziwić, że po wizycie w tych okolicach malarz Caspar David Friedrich stworzył w 1818 r. "Skały kredowe na Rugii", jeden z najsłynniejszych obrazów epoki romantyzmu.

Na wyspie warto odwiedzić również miejscowość Binz. Zobaczymy tu piękną XIX-wieczną architekturę w postaci białych willi. W Binz znajduje się także 400-metrowe molo, najdłuższe w całym kraju, oraz okazały budynek uzdrowiska (Kurhaus). Zdecydowanie jednak najpopularniejszą atrakcją turystyczną okolicy jest XVIII-wieczny Zamek Myśliwski Granitz. Dawniej chętnie gościli tu m.in. król Prus Fryderyk Wilhelm I czy kanclerz Otto von Bismarck. We wnętrzu zamku znajduje się obecnie muzeum łowiectwa, z tarasu zobaczymy zaś panoramę całej niemal wyspy.

Wyspa Noblistów
W porównaniu z Rugią Hiddensee wydaje się niemal "mikroskopijna". Wyspa ta choć ma zaledwie 19 km kwadratowych powierzchni, skrywa wiele ciekawych sekretów. Nieprzypadkowo Hiddensee nazywana jest "Wyspą Noblistów". Często bywali tu Thomas Mann, Gerhart Hauptmann, Zygmunt Freud oraz Astrid Nielsen. Tutejsza wioska Kloster była ulubionym miejscem spotkań niemieckiej bohemy na początku XX wieku.

Nic dziwnego, Kloster posiada kilka urokliwych budynków. Jednym z nich jest Blaue Scheune o niebieskiej fasadzie, który w świetle słońca wygląda prawie jak z bajki. Znajdziemy tu także dawny dom wspomnianego już noblisty, Gerharta Hauptmanna, w którym obecnie znajduje się muzeum pisarza. Inną wizytówką wyspy jest latarnia morska Dornbusch – zwłaszcza o zachodzie słońca jej okolica wygląda naprawdę pięknie.

Jedną z najpopularniejszych roślin na Hiddensee jest rokitnik – w tutejszych sklepach znajdziemy wiele specyfików przyrządzonych na jego bazie. Krzewy o pomarańczowych owocach zobaczymy także często podczas przemierzania wyspy. Pamiętajmy jednak, że Hiddensee jest wyłączona z ruchu samochodowego! Bez trudu przemieścimy się jednak pomiędzy jej atrakcjami m.in. dzięki ścieżkom rowerowym. W ogóle zarówno Hiddensee, jak i Rugia to świetne miejsce na wypad dla miłośników dwóch kółek. Sieć dróg rowerowych jest tu na tyle gęsta, że wielu turystów zostawia samochody jeszcze w okolicach Stralsundu i wycieczkę na wyspach kontynuuje już jednośladem.

Artystycznie i wypoczynkowo
Niemieckie wyspy na Morzu Bałtyckim to idealne miejsce na wypad przynajmniej z kilku powodów. Rugia i Hiddensee posiadają na swoim terenie wiele miejsc z ciekawą historią, malowniczych krajobrazów, a także punktów, w których możemy zwyczajnie odpocząć i zregenerować siły. Jeśli dodamy do tego fakt, że znajdują się blisko polskiej granicy, uzyskamy dwie idealne destynacje na urlopowy wypad samemu i z całą rodziną.

 

Lubeka. W fascynującym świecie kupców

To tu przez pół wieku biło handlowe serce średniowiecznej Europy, tu toczyły się najważniejsze negocjacje i walki z piratami. Tu też żyło i tworzyło trzech noblistów. A 200 lat temu powstały pierwsze marcepanowe specjały. Czy trzeba lepszej rekomendacji, by odwiedzić Lubekę?

Czytaj więcej
 

Aktywnie z rodziną. Weekend na niemieckim pomorzu

Blisko 2 tys. km wybrzeża, szerokie plaże, nadbałtyckie uzdrowiska, jeziora, liczne zamki oraz zabytkowe miasta chronione przez UNESCO. A wszystko to tuż za polską granicą.

Czytaj więcej
 

Auto(stopem) przez Wolfsburg

Legendarne garbusy, miasteczko samochodowe Autostadt i siedziba koncernu Volkswagen – te trzy rzeczy łączy jedno słowo: Wolfsburg. To obowiązkowy punkt dla fanów "czterech kółek".

Czytaj więcej

Wszystkie dźwięki Hamburga

M iasto, które oddycha muzyką, a jego plan można śmiało rozrysować na pięciolinii. Powietrza rozedrganego od dźwięków nie trzeba szukać na drugim końcu świata. To codzienność w Hamburgu, który mamy na wyciągnięcie ręki.

Co więcej, takiej różnorodności gatunkowej podszytej namacalną, wciągającą historią nie zapewni żaden, nawet największy event. Ostrzegamy: weekend w tym mieście grozi wyłącznie zaostrzeniem apetytu. Tak w przypadku fanów muzyki klasycznej, legendarnego rocka, jak i amatorów brzmień elektronicznych.

Może obiło wam się o uszy chociaż, że w tym mieście muzykę organową można usłyszeć nie tylko w kościołach, salach koncertowych czy szkołach muzycznych, ale i w domach prywatnych, a nawet… w więzieniach? Nie? Nic straconego. Ruszamy w trasę po Hamburgu, kierując się wyłącznie zmysłem słuchu.

Zacznijmy klasycznie

Urodzili się, mieszkali bądź tworzyli w Hamburgu mistrzowie, którzy decydowali o kształtowaniu różnych epok muzycznych. W pobliżu kościoła św. Michała, Laeiszhalle oraz niedaleko hamburskiej Opery Państwowej znajduje się dzielnica muzeów- KomponistenQuartier poświęcona kompozytorom.

W ślicznych, historycznie zrekonstruowanych domkach ożywa muzyka klasyczna z eksponatami takich sław, jak Georg Philipp Telemann, Johann Adolf Hasse, C. P. E. Bach, Fanny i Felix Mendelssohn Bartholdy, Johannes Brahms czy Gustav Mahler. Dzielnica kompozytorów prezentuje tych wybitnych artystów w interaktywny sposób i pozwala poznać historię muzyki Hamburga z bliska.

Aby uzyskać jak najlepszą akustykę, dwie sale koncertowe Elbphilharmonie zostały całkowicie odizolowane od reszty budynku. Są one odrębnym obiektem we wnętrzu budynku, który waży 12,5 tys. ton oraz jest wsparty na 362 sprężynach. / Fot. Cooper Copter

A pełnego majestatu ich twórczości doświadczymy…

… na przykład w Kościele św. Michała, czule nazywanym przez mieszkańców "Michel", który jest czymś więcej niż tylko imponującym zabytkiem z widokiem na hanzeatyckie miasto. W XVIII w. zarówno Georg Philipp Telemann, jak i jego chrześniak Carl Philipp Emanuel Bach byli kapelmistrzami tego, a także czterech innych głównych kościołów w mieście. C.P.E. Bach nawet zajmował to stanowisko przez ponad 20 lat i znalazł swoje ostateczne miejsce spoczynku w krypcie kościoła. Johannes Brahms z kolei został tu ochrzczony, a stworzenie Drugiej Symfonii Gustawa Mahlera jest ściśle związane z tą świątynią.

Ducha tych kompozytorów można tu odczuć do dziś - np. na licznych koncertach i codziennych nabożeństwach w południe, gdy rozbrzmiewa zapierający dech w piersiach akompaniament organów.

Wielowiekowych sław nieoczywiste początki

W momencie otwarcia w 1908 r. Laeiszhalle była największą i najnowocześniejszą halą koncertową w Niemczech. Nowo otwartemu budynkowi nadano nazwę od nazwiska znanego hamburskiego armatora Carla Heinricha Laeisza, który zobowiązał w testamencie swoją firmę do przekazania 1,2 miliona marek na rzecz budowy "godnego miejsca do wykonywania oraz słuchania szlachetnej i poważnej muzyki".

Kwotę tę zwiększyła później wdowa po Laeiszu – Sophie Christine. Ich spuścizna zachwyca po dziś dzień. To tutaj Johann Adolf Hasse rozpoczął swoją karierę jako śpiewak w 1718 r., zanim zaczął karierę światową jako kompozytor.

Kunszt na masową skalę

Krajobraz muzyczny Hamburga ukształtowany został także przez organy. Wiele z nich wyszło spod rąk Arpa Schnitgera, wielkiego budowniczego organów XVII w. Przykłady jego kunsztu można znaleźć w wielu różnych miejscach. Poza kościołami w Hamburgu natkniemy się na nie także w salach koncertowych, na terenie centrum nadawczego NDR, na uniwersytetach, w szkołach, w domach prywatnych, a nawet w więzieniach.

Odnowione, zrekonstruowane i w oryginalnym stanie organy oddają hołd tradycji muzycznej trwającej ponad 600 lat. Ich dźwięki można usłyszeć niespodziewanie o każdej porze dnia zza praktycznie każdego rogu. A te, szczególnie posłyszane z zaskoczenia, potrafią nielicho zelektryzować powietrze.

Pomost między klasyką i historią a zapierającą dech w piersiach nowoczesnością

Elbphilharmonie jest prawdopodobnie jednym z najznamienitszych przykładów połączenia tradycji z nowoczesnością. Uroczyste otwarcie 11 stycznia 2017 r. spotkało się z niespotykaną interkontynentalną reakcją. Przez wiele miesięcy nowy punkt orientacyjny Hamburga pozostawał w centrum międzynarodowej prasy. Od tego czasu odwiedziło go ponad 12 milionów turystów.

Zarówno Wielka, jak i Mała Sala Elbphilharmonie należą do pierwszej ligi sal koncertowych na świecie. Ich unikalna architektura umożliwia niezwykłe muzyczne doznania. Szczególnie warta uwagi jest większa z nich, która znajduje się między 12. a 16. piętrem i oferuje miejsce dla 2100 gości, podczas koncertów wszystkich muzycznych gatunków.

Szept na cenzurowanym

Za akustykę obu sal o tarasowym ułożeniu, których widownia okala estradę, odpowiada Japończyk Yasuhisa Toyota. Postanowił on wyłożyć ściany Wielkiej Sali specjalną "białą skórą". 11 tys. gipsowych paneli o nieregularnej powierzchni daje efekt, przez który strach obgadywać słuchaczy siedzących nawet daleko pod sufitem tego zadziwiająco wysokiego i kompaktowego pomieszczenia. Jest spore ryzyko, że szept dotrze do ich uszu!

W Elbphilharmonie wyjątki są prawie regułą. To dom dla każdego, a jego bogaty program muzyczny został zaprojektowany w kosmopolityczny sposób. Dzięki różnej akustyczności i wielkości sal koncertowych mogą się tu odbywać z powodzeniem różne koncerty: muzyki klasycznej, jazzowe, electro, czy pop. Stacjonujące tam na stałe NDR Elbphilharmonie Orchestra i Ensemble Resonanz należą do wiodących orkiestr i są znane z innowacyjnych interpretacji, które kształtują światową scenę muzyczną.

Przechodzimy do gatunków i okolic mniej klasycznych…

… i zostaniemy tu nieco dłużej! Zawitaliśmy bowiem w St. Pauli, dzielnicy kiedyś nazywanej dzielnicą rozpusty. Dziś staje się alternatywną niszą kulturalną, w której można pójść do teatru, jednej z wielu restauracji lub zobaczyć Star Club, gdzie legendarni Beatlesi zagrali pierwszy koncert.

Żeby zrozumieć całą historię, musimy nadmienić w tym miejscu, że Hamburg, po Rotterdamie, jest drugim największym portem w Europie. Przez wieki przybijali tu żądni przygód marynarze, dysponujący wolnym czasem i groszem w kieszeni. Tak narodziła się wątpliwa skądinąd sława dzielnicy St. Pauli, szczególnie ulicy Herbertstrasse.

Skąpani w czerwonych światłach

Do dziś na słynną grzeszną ulicę wstęp mają teoretycznie tylko mężczyźni (informuje o tym tablica na początku ulicy). Dlaczego teoretycznie? Kobiety mogą oficjalnie tam wejść, jest to jednak stanowczo odradzane przez policję. Hamburska kuzynka słynnej amsterdamskiej ulicy czerwonych latarni działa bardzo podobnie - prostytutki ze słabo oświetlonych witryn prezentują swoje wdzięki potencjalnym klientom.

Dlaczego o tym mówimy? To dokładnie TUTAJ The Beatles - chłopcy z Liverpoolu - rozpoczynali swoją karierę muzyczną. W 1960 r. nieznani wówczas młodzi Beatlesi mieli swoje pierwsze koncerty w Hamburgu, kładąc podwaliny pod międzynarodową karierę i tworząc to, co szybko nazwali: planem popu. Bruno Koschmider zaprosił ich do występu w swoim klubie muzycznym Indra, przy ul. Grosse Freiheit 64

W tym czasie Hamburg był już na dobrej drodze, aby stać się popularnym ośrodkiem muzyki na żywo. Jednak większość miejsc w St. Pauli były wciąż tak naprawdę miejscami rubasznych zabaw i pubami rozochoconych marynarzy. Indra nie była wyjątkiem, więc Beatlesi nie przybyli do fajnego klubu muzycznego z tańczącymi nastolatkami, a raczej do klubu ze striptizem. To jednak nie powstrzymało ich od pełnego czerpania przyjemności z występów na scenie i wyrobienia sobie renomy dzięki charakterystycznemu stylowi i wyjątkowym programom.

– To Hamburg stworzył Beatlesów – mówił Allan Williams, pierwszy manager grupy. – Przez pięć miesięcy grali tu siedem nocy w tygodniu. To tutaj się rozwinęli.

Ten sam menager, dosyć surowy człowiek musimy przyznać, ulokował ich w swoim kinie Bambi tuż za rogiem Indry - w dwóch malutkich, pozbawionych okien pokojach bez ogrzewania i prysznica. Dziś upamiętnia to tablica na budynku przy Paul-Roosen-Strasse 33.

Ciężkie warunki tak pracy, jak i zakwaterowania odegrały podobno istotną rolę w kształtowaniu pasji Beatlesów do muzyki. Ponadto, właściciel klubu namawiał ich na każdym występie, aby "zrobili show", stworzyli dzikie, oryginalne przerywniki, które były później ich znakiem rozpoznawczym.

– Urodziłem się w Liverpoolu, ale dorastałem w Hamburgu – powiedział kiedyś John Lennon. Ten cytat zwięźle podsumowuje historię i artystyczne dorastanie Beatlesów w Hamburgu.

Po siedmiu tygodniach występów w Indrze Bruno Koschmider postanowił "przenieść" Beatlesów do Kaiserkeller, kolejnego miejsca z muzyką na żywo na Grosse Freiheit. Okazało się to znaczącym krokiem, ponieważ młodzi muzycy spotkali się ze swoim legendarnym perkusistą Ringo Starrem, który wkrótce zastąpił ich pierwszego perkusistę, Peta Besta.

Legendarny Star Club, mieszczący się przy Große Freiheit 39, otworzył swoje podwoje w 1962 r., prezentując imponującą liczbę międzynarodowych artystów, a także przyszłych gwiazd. Krótko po tym, jak Beatlesi zaczęli tam występować, wstrzelili się na 17. pozycję na brytyjskich listach przebojów ze swoim pierwszym singlem "Love Me Do".

Okrągła rocznica

W sierpniu tego roku mija okrągłe 60 lat od pierwszego występu The Beatles na hamburskich scenach. To doskonały moment, żeby ruszyć śladami legendy.

Dziś w pobliżu Reeperbahn wciąż jest wiele miejsc, które odegrały ważną rolę w historii Beatlesów, a sporo z nich zostało uwiecznionych na zdjęciach z tamtych czasów, jak np. John Lennon przy wejściu do budynku Jägerpassage 1. Kadr ten później stał się zresztą okładką solowego albumu Lennona z 1975 r. "Rock'n'Roll".

Kolejną lokalizacją, której nie można przegapić, jest legendarny Beatles-Platz. Pod neonem dzielnicy rozrywkowej Reeperbahn betonowa płyta winylowa o szerokości 29 m i pięć stalowych rzeźb przypominają nam o wielkiej epoce historii muzyki Hamburga. Podobnie zresztą, jak pobliskie Muzeum Beatlemania, gdzie na 1300 m kw. zgromadzono pamiątki po kultowej grupie, od ich początków w Hamburgu aż do rozpadu.

Spuścizna okraszona wielkimi marzeniami

Wiele miejsc, w których Beatlesi grali u progu swojej wielkiej kariery, to wciąż kluby z muzyką na żywo. 60 lat później nowi artyści nadal występują na tych samych scenach, mając nadzieję na podążenie śladami swoich słynnych idoli z Liverpoolu. Szczególnie widoczne jest to podczas festiwalu Reeperbahn, największego festiwalu klubowego w Europie. To najbardziej prestiżowe w Niemczech wydarzenie muzyczne typu showcase.

Oprócz setek koncertów odbywających się w kilkudziesięciu klubach, program obejmuje również formaty sztuki wizualnej i wirtualnej rzeczywistości, a także różnorodną tematycznie gamę filmów i literatury.

Niezależnie od tego, jaką muzykę lubisz, Hamburg oferuje coś dla każdego. A gdy dni stają się dłuższe, można spodziewać się wielu różnych festiwali. To tutaj ludzie spotykają się w wyjątkowej atmosferze, którą można znaleźć tylko w Hamburgu – bez względu na to, czy jest to imponujące tło portu, kultowa Elbphilharmonie czy liczne kluby z muzyką na żywo wokół Reeperbahn.

W Hamburgu sezon festiwalowy obchodzony jest na wiele różnych sposobów: od artystycznych, wręcz eksperymentalnych, po pięknie klasyczne. Od uroczystych wnętrz kościelnych, po imprezy pod gwieździstym niebem. Możesz cieszyć się zgiełkiem miejskiego życia lub udać się na idylliczne krajobrazy w okolicach Hamburga.

Ze względu na panującą pandemię, większość festiwali i dużych koncertów została odwołana. Jednak warto o nich pamiętać bo jak tylko będzie taka możliwość, te kultowe eventy powrócą na pewno.

Fot. Główne: Fot. Christian Brandes

 

Wymarzona wycieczka dla zakochanych

Chyba każda kobieta marzyła w dzieciństwie by być księżniczką. Może niekoniecznie tą zamkniętą w wysokiej wieży, jednak książę na białym koniu też byłby mile widziany. Panowie, możecie spełnić te skryte marzenia i zabrać swoją drugą połówkę w romantyczną podróż szlakiem zamków niedalekiej Dolnej Saksonii i niepowtarzalną ścieżką zakochanych, gdzie prawdopodobnie równie często, jak piękne widoki, napotkacie pary w trakcie zaślubin.

Czytaj więcej
 

Lubeka. W fascynującym świecie kupców

To tu przez pół wieku biło handlowe serce średniowiecznej Europy, tu toczyły się najważniejsze negocjacje i walki z piratami. Tu też żyło i tworzyło trzech noblistów. A 200 lat temu powstały pierwsze marcepanowe specjały. Czy trzeba lepszej rekomendacji, by odwiedzić Lubekę?

Czytaj więcej
 

Brema. City break idealny

Jednym z wydarzeń okresu późniejszej fazy średniowiecza było powstawanie hanz – związków miast handlowych. Hanzy pozwalały skupionym w nich miastom osiągać przewagę ekonomiczną i wpływy polityczne. Wiele posiadało status wolnego miasta, co było charakterystyczne dla ówczesnych Niemiec. Jednym z nich jest Brema.

Czytaj więcej

Na plażę z marcepanowym cappuccino. Lubeka dla rowerzystów

K ilka wieków temu była wolnym miastem z prawem do bicia własnej monety i stała na czele potężnej Hanzy, dziś to idealne miejsce na weekend w duchu slow travel. Urodził się tu Tomasz Mann, a wiele malowniczych uliczek uwiecznił na kartach powieści "Buddenbrookowie. Dzieje upadku rodziny". Lubeka to miasto o niezwykłej energii i zachwycającej architekturze. Kusi niespiesznym tempem życia, bliskością morza i… smakiem marcepanu.

Będąc w Lubece, naprawdę warto spróbować marcepanowego cappuccino, zagubić się w malowniczych zaułkach i uroczych podwórkach Starego Miasta oraz odpocząć chwilę na plaży. Nigdzie nie trzeba się spieszyć – w końcu grzechem byłoby nie poświęcić chwili, by nacieszyć oczy panoramą starówki, w której dominuje siedem strzelistych wież. Lubeka to też miasto, które wprost idealnie nadaje się do zwiedzania na rowerze – wciąż niespiesznie, a jednak z możliwością sprawnego przemieszczania się pomiędzy najbardziej atrakcyjnymi punktami.

100 lat

trwała budowa kościoła Mariackiego w Lubece, trzeciego pod względem wielkości budynku sakralnego w Niemczech. / Fot. LTM / Ritter
  • Długość trasy: ok. 32 km
  • Przystanki: Ratusz w Lubece – Brama Zamkowa – Schellbruch – Gothmunder Weg – Herrentunnel Lübeck - Dummersdorfer Ufer – Travemünde

Rowerowa wyprawa z lubeckiej starówki do nadmorskiej dzielnicy Travemünde to propozycja na dzień pełen wrażeń. Trasa liczy niespełna 30 km i dostarcza wielu wrażeń: pozwala zobaczyć zarówno zabytki wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jak i idylliczne wioski rybackie. Nie wymaga szczególnej sprawności fizycznej czy specjalnego przygotowania (polecamy jednak wcześniej przyrządzić przekąski na piknik w przerwie od jazdy i zwiedzania).

Punkt wypadowy to obfitująca w architektoniczne perełki starówka. To tu znajdują się imponujące spichlerze solne, XIV-wieczny ratusz, słynna ceglana Brama Holsztyńska, będąca częścią średniowiecznych fortyfikacji miasta czy kościół Mariacki, który jest trzecim pod względem wielkości budynkiem sakralnym w Niemczech (jego budowa trwała aż 100 lat). Po Starym Mieście rozsiane są renesansowe i gotyckie budowle, rozdzielone urokliwymi, tętniącymi życiem uliczkami. Miłośnicy czerwonej cegły będą zachwyceni.

Czas jednak ruszać dalej. Przez Bramę Zamkową opuszczamy stare miasto i kierujemy się na północ, jadąc wzdłuż rzeki Trave. Trzeba przygotować się na zdecydowaną zmianę krajobrazu. Ta część trasy wiedzie bowiem przez idylliczny rezerwat Schellbruch, obejmujący rozległe trzcinowiska, bagna i łąki, oraz przez malowniczą wioskę rybacką Gothmund z kamiennymi domami krytymi strzechą. Choć miejsce to może przypominać skansen, to wciąż toczy się tu życie podporządkowane rytmowi wyznaczanemu przez wodę. W porcie nadal cumują łodzie rybackie, a część mieszkańców Gothmund trudni się rybołówstwem. Zupełnie jakby czas się tu zatrzymał. Warto chłonąć tę niezwykłą atmosferę i zrobić w wiosce postój na piknik.

Fot. Oliver Schmidt

Czy wiesz, że…?

Brodtener Steilufer, skąd rozciąga się przepiękny widok na Zatokę Lubecką, ma ok. 20 m wysokości? / Fot. LTM / Oliver Franke

Na dalszych etapach trasy czekają bowiem kolejne atrakcje. Chcąc przeprawić się przez rzekę Trave, trzeba skorzystać z Herrentunnel, po którym wahadłowo (między godz. 5 a 21) jeździ autobus, bezpłatnie przewożąc pieszych i rowerzystów między przystankami Herreninsel i Lübeck Siems. Co ważne, na przystankach autobusowych znajdują się podniesione rampy ułatwiające załadunek rowerów. Jadąc dalej dojeżdżamy do przyrodniczego klejnotu – rezerwatu Dummersdorfer Ufer, gdzie rzeka wije się wokół łąk i pagórków, tworząc niezapomniany naturalny pejzaż. Ze stromego brzegu można podziwiać rozlewającą się szeroko Trave, a niekiedy również… pasące się owce.

Kulminacyjnym punktem wyprawy jest Travemünde – dawniej samodzielna osada, obecnie dzielnica Lubeki i popularny nadmorski kurort. Znak rozpoznawczy Travemünde stanowi szeroka, piaszczysta plaża, nie jest to jednak jedyna atrakcja dzielnicy. Punktem obowiązkowym powinien być spacer po liczącej ponad 100 lat nadmorskiej promenadzie i odwiedzenie najstarszej w kraju latarni morskiej. Trzeba też choć rzucić okiem na ogromny, czteromasztowy żaglowiec Passat – to jeden z ostatnich zachowanych transoceanicznych statków napędzanych siłą wiatru, który obecnie pełni funkcję muzeum.

Do centrum Lubeki można wrócić pociągiem.

  • Długość trasy: ok. 15 km
  • Przystanki: Timmendorf Strand – Niendorf – Brodtener Steilufer – Café Hermannshöhe – Travemünde

To propozycja krótszej, bo liczącej ok. 10 km, trasy, która wiedzie przez trzy piękne miasta oraz malownicze tereny przybrzeżne. Jest niewymagająca, a dostarcza niezapomnianych wrażeń. Docenią ją zwłaszcza miłośnicy dziewiczej natury, pięknych widoków i… smacznej kawy.

Początek trasy wyznaczyliśmy w Timmendorfer Strand – miasteczku, do którego można bez problemu dojechać pociągiem z Lubeki. To kurort uchodzący za wytworny i tętniący życiem przez cały rok. Jest tu wszystko, czego można wymagać od miejscowości turystycznej: szerokie plaże, dobre restauracje czy promenada w centrum miasta.

Sąsiadujące z Timmendorfer Strand miasto Niendorf jest z kolei bardziej kameralne. Znajdują się w nim niewielki port, który jest przystanią dla łodzi i jachtów wycieczkowych, oraz molo wcinające się w Bałtyk na długość 185 m. Wyjątkowość molo jest związana przede wszystkim z jego kształtem, przypominającym… rybę. To doskonałe miejsce na odpoczynek, rozciąga się stąd piękny widok na Zatokę Lubecką. Nie brakuje też wygodnych miejsc do siedzenia.

Nadmorska ścieżka biegnie dalej, prowadząc wzdłuż krawędzi stromych klifów z kamienistymi plażami. Po lewej stronie rozlewają się wody Morza Bałtyckiego, po prawej natomiast widać pola i ciągnące się po horyzont lasy. Wyróżniającym się na trasie punktem jest Brodtener Steilufer, czyli miejsce, w którym brzeg jest naprawdę stromy i ma ok. 20 m wysokości. Można stąd podziwiać połyskujące w słońcu wody Zatoki Lubeckiej oraz statki pływające po Morzu Bałtyckim. Panorama naprawdę zapiera dech w piersiach! Poniżej klifu znajduje się natomiast ścieżka prowadząca bezpośrednio na dziką, kamienistą plażę.

Doskonałym miejscem na krótki przystanek jest też Café Hermannshöhe, czyli znajdujący się na klifie lokal, w którym można skusić się na pokrzepiającą przekąskę lub wypić kawę, rozkoszując się pięknym widokiem. To dobra okazja, by nieco nabrać sił przed wyruszeniem do ostatniego punktu wycieczki, czyli Travemünde.

  • Długość trasy: ok. 22 km
  • Przystanki: Ratusz w Lubece – Półwysep Priwall

Interesującą propozycją rowerowej wycieczki z Lubeki jest też wyprawa na Półwysep Priwall leżący tuż obok Travemünde, u ujścia rzeki Trave. Aby się tam dostać, trzeba przejechać ok. 20 km, co zajmie ponad godzinę, oraz skorzystać z przeprawy promem. Można też zdecydować się na jazdę pociągiem i wysiąść na przystanku Hafenbahnhof (ta opcja również obejmuje przeprawę promem). Nawet wybierając ten rodzaj transportu, warto jednak zabrać ze sobą rower. Wzdłuż wybrzeża prowadzi bowiem trasa rowerowa z licznymi punktami dostępu do plaży.

Półwysep Priwall to niezwykły punkt na mapie Niemiec Północnych. Z jednej strony stanowi mekkę plażowiczów, z drugiej to raj dla miłośników przyrody. Wydaje się, że czas płynie tu wolniej, jakby zachęcał do pełnego skorzystania z uroków miejsca. Często można spotkać się z opiniami, że to właśnie na półwyspie znajdują się najpiękniejsze plaże w okolicach Lubeki (jest nawet plaża nudystów). Wizyta w Priwall na pewno będzie też prawdziwą gratką dla entuzjastów obserwowania ptaków – wiele ich gatunków zamieszkuje okalające plażę wydmy. To też doskonałe miejsce na piknik.

Fot. główna: Olaf Malzahn

Fot. na infografice: Travemünde, Rezerwat Dummersdorfer Ufer, Brama Holsztyńska - fot. Olaf Malzahn; Rezerwat Schellbruch, Wioska rybacka Gothmund z kamiennymi domami krytymi strzechą - AdobeStock

 

Malownicza Lubeka. Stolica dawnej Hanzy i pysznego marcepanu

Leżące nad Zatoką Lubecką, w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn, miasto może się pochwalić nie tylko bogatą historią oraz piękną architekturą. To także miejsce, gdzie miłośnicy literatury i rozkoszy stołu znajdą coś dla siebie.

Czytaj więcej
 

Wzdłuż kredowego wybrzeża. Trasy Meklemburgii-Pomorza Przedniego

Meklemburgia-Pomorze Przednie to kraj w północno-wschodnich Niemczech, ciągnący się wzdłuż Morza Bałtyckiego. Jest tu wszystko, czego potrzeba, by wypocząć: zachwycające polodowcowe krajobrazy, przyjemne piaszczyste plaże, malownicza linia brzegowa urozmaicona licznymi wysepkami, pyszna kuchnia, liczne jeziora, gotyckie zabytki i kurorty.

Czytaj więcej
 

Lubeka. Woda to eliksir życia tego miasta

Lubeckie Stare Miasto, wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1987 roku, opływają rzeki Trave i Wakenitz. Niezależnie od tego, czy chodzi o aktywny wypoczynek na desce SUP, czy o relaksującą wycieczkę na jednej z jednostek pływających, okrążających starówkę – każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Czytaj więcej
uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.