Spacerem po dnie morza. Ścieżką rowerową przez Szlezwik-Holsztyn

Szlezwik-Holsztyn to najbardziej na północ wysunięty kraj związkowy Niemiec. Niezwykle zróżnicowany pod względem krajobrazu, a przez to bardzo atrakcyjny turystycznie. Zachwyca szerokimi piaszczystymi plażami, dziewiczą naturą i miejscową kuchnią. To idealna propozycja dla osób lubiących krótkie wycieczki z dala od wielkich metropolii i obcowanie z morskim klimatem.

A to ciekawe...

Morze Wattowe to morze tylko z nazwy. W rzeczywistości to unikatowy na skalę światową płaski teren wodno-błotny.

 Fot. David Burghardt

Szlezwik-Holsztyn obfituje w zatoki, klify, jeziora polodowcowe i niewielkie wzniesienia. Unikatową cechą landu jest też to, że ma dostęp do dwóch mórz (Bałtyckiego i Północnego), których wybrzeża mają zupełnie inny charakter. Na terenie landu znajdują się liczne rezerwaty i parki narodowe, miasta słyną natomiast z żeglarskiej atmosfery i wspaniałej architektury. Stolicą landu Szlezwik-Holsztyn jest miasto Kilonia – jeden z największych portów na Bałtyku i w Niemczech. Drugi co do wielkości ośrodek to Lubeka z zachwycającą zabytkową starówką, wpisaną na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pomiędzy wszystkimi atrakcjami wije się rozbudowana sieć ścieżek rowerowych.

1. Z Husum do Sankt Peter Ording

  • Długość trasy: ok. 39 km
  • Przystanki: Muzeum Podróży Morskich w Husum – Sankt Peter Ording

Husum to kameralne miasteczko leżące na wybrzeżu Morza Północnego. Znajduje się tu niewielki rynek otoczony ładnie odnowionymi domami, kilka wąskich, urokliwych uliczek, port i Muzeum Podróży Morskich. Największą atrakcję miasta stanowi jednak to, że mieści się ono tuż przy Morzu Wattowym, położonym pomiędzy kontynentem a łańcuchem Wysp Fryzyjskich.

Nazwa "morze" może być nieco myląca – tak naprawdę to unikatowy na skalę światową płaski teren wodno-błotny. Nie można tu pływać, prawdziwą atrakcją jest za to brodzenie po morskim dnie, odsłanianym w cyklu przypływów i odpływów. Najlepiej oczywiście podziwiać Morze Wattowe z bliska, boso, koniecznie pilnując godziny przypływu. Błotnisty grunt za chwilę może bowiem znaleźć się pod wodą. Obszar odsłonięty po odpływach ma w niektórych miejscach nawet kilka kilometrów szerokości. Teren ten, dzięki swojej bioróżnorodności, został objęty ochroną i wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Z Husum warto wybrać się rowerem do Sankt Peter Ording. Trasa liczy ok. 40 km, a jej pokonanie zajmuje mniej więcej 2 godz. W tym popularnym nadmorskim kurorcie także można podziwiać niekończące się plaże nad Morzem Wattowym. Miejscowość pełni rolę uzdrowiska – znajdują się tu złoża siarki. Poza plażą w Sankt Peter Ording warto zobaczyć także latarnię morską St. Peter-Böhl oraz wybrać się do Muzeum Bursztynu Morza Północnego.

Jeśli masz nieco więcej czasu, nic nie stoi na przeszkodzie, by kontynuować wycieczkę. Dobrym pomysłem jest przenocowanie w Sankt Peter Ording, a rano wyruszenie rowerami do oddalonego o 35 km Büsum, które wyróżnia się piękną laguną. Nawet podczas brzydkiej pogody można tu pluskać się w wodzie, niedawno otwarto bowiem w Büsum nowoczesny basen ze sztuczną falą i zjeżdżalnią o długości 110 m.

2. Z Flensburga do Glücksburga

  •  Długość trasy: ok. 11 km
  • Przystanki: Kościół św. Mikołaja we Flensburgu – Zamek w Glücksburgu

Wartym odwiedzenia miejscem jest także Flensburg – trzecie co do wielkości miasto w kraju związkowym. Jeszcze nieco ponad 100 lat temu należało do Danii, jednak po 1920 r. na mocy referendum przeprowadzonego wśród mieszkańców stało się częścią Niemiec. Miasto znajduje się nad brzegiem głębokiej bałtyckiej zatoki Flensburger Förde, nic więc dziwnego, że jednym z ulubionych miejsc rekreacyjnych mieszkańców i turystów jest szeroka plaża. We Flensburgu czeka nas jednak o wiele więcej atrakcji.

Czy wiesz, że...?

Pokaźną kolekcję rumu można odkryć w Braasch Rum Factory Museum we Flensburgu.

Fot. sh-tourismus.de

Jednym z najbardziej charakterystycznych obiektów w mieście jest kościół św. Mikołaja z 90-metrową gotycką wieżą. Świątynia robi wrażenie z zewnątrz, ale warto zajrzeć także do jej wnętrza, by zobaczyć monumentalne, późnorenesansowe organy będące dziełem wybitnego niderlandzkiego artysty Nicolasa Maassa. Trudno pominąć też Nordertor, czyli XVI-wieczną bramę miejską, która dziś stanowi jeden z symboli miasta (widnieje na większości pocztówek i pamiątkowych magnesach), czy słynny posąg lwa z Idstedt, pierwotnie upamiętniającego wielką bitwę, a obecnie postrzeganego jako symbol przyjaźni niemiecko-duńskiej. We Flensburgu działa ponadto kilka godnych uwagi muzeów: Naturwissenschaftliches Museum (Muzeum Historii Naturalnej), Schifffahrtsmuseum (ekspozycja obejmuje dawne łodzie i ekwipunek marynarzy) czy Braasch Rum Factory Museum (poświęcone produkcji i spożywaniu rumu).

Tylko 10 km od Flensburga znajduje się kolejne warte odwiedzenia miasto – Glücksburg. Prowadząca do niego trasa jest bardzo przyjemna, wiedzie bowiem wzdłuż morskiego brzegu, a miejscami bardzo się do niego zbliża. Po drodze mija się kilka malowniczych jezior.

Glücksburg słynie z górującego nad miastem XVI-wiecznego zamku, który dał nazwę miejscowości. Glücksburg oznacza "szczęśliwy zamek" i pochodzi od motta księcia Jana Młodszego, dla którego została wzniesiona budowla: "Bóg daje szczęście wraz z pokojem". Zamek przez długi czas był siedzibą rodu Szlezwik-Holsztyn-Sonderburg-Glücksburg, obecnie pełni funkcję muzeum.

3. Plön i okolice

  • Długość trasy: ok. 40 km
  • Przystanki: wokół jeziora Großer Plöner See: Plön stacja kolejowa – Bosau Badestelle – Inseln im Großen Plöner See – zamek w Plön – Plön stacja kolejowa

Szlezwik-Holsztyn to raj dla miłośników sportów wodnych. W Szwajcarii Holsztyńskiej i regionie Lauenburg nie brakuje jezior, które można przemierzać kajakiem, na desce surfingowej lub desce SUP. Idealnym punktem wypadowym, zarówno dla osób, które planują oddać się wodnemu szaleństwu, jak i dla tych, które chcą po prostu podziwiać jeziora z roweru – jest miasto Plön.

Miejscowość ta jest dosłownie otoczona przez jeziora, z których największe to Großer Plöner See. Malownicze położenie sprawia, że aż chce się przemierzyć okolicę na rowerze – każde jezioro z osobna. Ukształtowanie terenu pozwala na planowanie wycieczek różnej długości. W przerwie od jazdy i podziwiania krajobrazu można też zajrzeć do położonego na wzgórzu zamku. Obiekt tylko w ograniczonym stopniu jest udostępniony do zwiedzania, ponieważ mieści się w nim centrum szkoleniowe dla optyków.

Fot. główna: sh-tourismus.de MOCANOX

Fot. na infografice: AdobeStock

Pozostałe artykuły

Świeże ryby i piwo. Smaki północnych Niemiec

Pierwsze danie: zupa weselna lub z węgorza. Drugie: Knipp, Rundstück warm, Bismarckherring. Deser: marcepan w dowolnej formie oraz kawa bezkofeinowa. I jeszcze niezbędne dodatki: regionalne piwa, Rotspon, rum. Brzmi dobrze? A to dopiero początek niezapomnianej uczty.

Propozycja trasy weekendowej:

  • Przystanki: Brema – Hamburg – Lüneburg
  • Długość trasy: 184 km (między przystankami: 122 km – 56,1 km)

Czy wiesz że... ?

Statek z charakterystycznymi jasnozielonymi żaglami z reklamy Beck’s, w której słychać "Sail Away" Joe Cockera, cumuje przy nabrzeżu Schlachte. Trójmasztowiec Alexander von Humboldt wielokrotnie przemierzył Atlantyk i okrążył Przylądek Horn. Dziś na statku można dobrze zjeść i przenocować.

Fot. Adobe Stock

Propozycja trasy tygodniowej:

  • Przystanki: Stralsund – Lubeka – Flensburg – Hamburg – Brema – Nienburg
  • Długość trasy: 737 km (między przystankami: 211 km – 167 km – 163 km – 126 km – 70 km)

Północne Niemcy to zaskakująca mieszanka smaków i aromatów. Na tutejsze menu wpływa bliskość morza i bogate dziedzictwo handlowe. Każdy kraj związkowy ma swoje specjały, bez spróbowania których odkrywanie tych terenów jest niepełne. Podstawą są ryby i owoce morza, w wielu miejscach sprzedawane prosto z kutra, a także kiełbasy, sery, szparagi czy jarmuż.

Dobra rada: zanim przejdziecie do dalszej części tekstu, zaopatrzcie się w coś dobrego do chrupania. Bez stałego uzupełniania kalorii ciężko będzie wam dotrwać do końca.

Brema: miasto kawy i piwa

Dzień w Bremie warto zacząć od kawy, także bezkofeinowej, wynalezionej przez lokalnego handlarza Ludwiga Roseliusa. Dziś w budynkach dawnej fabryki HAG znajduje się palarnia Lloyd Caffee, w której kawa palona jest tradycyjnie, a mistrz Christian Ritschel prowadzi seminaria kawowe.

Do kawy przydałoby się coś słodkiego, np. cukierki z Bremer Bonbon Manufaktur. Przez okno można podejrzeć, jak pracują cukiernicy lub stanąć za ladą i stworzyć własne smakołyki. Doskonale z kawą komponują się także ręcznie robione pierniki z Manke & Coldewey Lebkuchen Manufaktur oraz czekoladki od Neustadt, Hachez czy Schröter’s.

W porze lunchu w jednej z licznych restauracji w dzielnicy Schnoor lub na nabrzeżu Schlachte, gdzie w ogródkach piwnych na smakoszy czeka ponad 2000 miejsc, warto sięgnąć po Grünkohl mit Pinkel (jarmuż z kiełbasą à la kaszanka), Labskaus (papka z gotowanych ziemniaków, peklowanej wołowiny, cebuli i buraków podawana z jajkiem, rolmopsem i ogórkiem kiszonym) oraz knipp (kiełbasa owsiana podawana z piklami, sosem jabłkowym lub smażonymi ziemniakami).

A do dań zamówić piwo. Najbardziej popularną i rozpoznawalną marką jest Beck’s. Jeśli ciekawi was sztuka warzenia, wybierzcie się na wycieczkę po miejscowym browarze i spróbujcie piw, które nie są dostępne poza niemieckim rynkiem.

Wolicie wino? W podziemiach ratusza działa restauracja Ratskeller, tzw. 14. region winiarski Niemiec, zachwycający zarówno wystrojem, jak i zawartością karty – lista win liczy 70 stron i 650 pozycji. Wino serwuje się tu od 1409 roku. Największym skarbem jest wino z Rüdesheim z 1653 roku.

Słynna Fischbrötchen to po prostu bułka ze świeżo złowioną rybą: matiasem, makrelą, śledziem czy krewetkami z Morza Północnego. Doskonałych Fischbrötchen spróbujemy na targu rybnym, a także w licznych food truckach czy budkach wzdłuż nabrzeża Landungsbrückern w Hamburgu. / Fot. Adobe Stock

Hamburg: Fischbrötchen z budki to tylko początek

Kolejny przystanek – Hamburg, miasto kontrastów, także kulinarnych. Hamburg stawia w kuchni na produkty lokalne i ekologiczne. Na popularności zyskuje tzw. kuchnia nordycka z dużym wyborem dań skandynawskich, wyspiarskich i bałtyckich. W restauracji Haco serwuje się świeże ryby z Morza Północnego, Bałtyku i Północnego Atlantyku, warzywa z pobliskiego regionu Altes Land, mięso od lokalnych rolników oraz wina z niemieckich i europejskich winnic. Również Haebel oferuje wyszukane dania kuchni regionalnej, wykorzystując do ich przygotowania małże, ostrygi i inne owoce morza.

W Hamburgu doskonale można zjeść także… na ulicy. W całym mieście organizowane są targi żywności, w tym słynny niedzielny targ rybny w dzielnicy Altona, którego tradycja sięga 1703 roku. Nad brzegiem Łaby i w pobliżu XIX-wiecznej hali aukcyjnej Fischauktionshalle sprzedaje się świeże i wędzone ryby, warzywa oraz owoce. Nawoływaniom sprzedawców towarzyszy muzyka na żywo.

Jeden z największych portów świata przez wieki łączył Hamburg z najbardziej odległymi zakątkami globu. Dziś widać to doskonale na kulinarnej mapie miasta. Jedną z wielu restauracji latynoamerykańskich w Hamburgu jest Mexico Strasse w samym sercu dzielnicy St. Pauli. Z kolei Maria Magdalena w dzielnicy Ottensen serwuje dania z Peru i innych krajów Ameryki Południowej.

Hamburg przez lata był także uważany za browar Ligi Hanzeatyckiej, potężnej organizacji handlowej skupiającej miasta północnej Europy. Swój mocny smak tutejsze piwo zawdzięczało nieco słonawej wodzie z miejskich kanałów. Około 1500 roku w mieście funkcjonowało ponad 600 browarów. Najlepsze tradycje wskrzeszają współcześni piwowarzy. W dzielnicy Altona powstaje piwo Bergedorfer, a w St. Pauli – działa browar Schanzenhöfe.

Inne alkohole? W Hamburgu produkuje się Gin Sul, wytrawny gin sprzedawany w charakterystycznych białych, glinianych butelkach; whisky Laphroaig czy rum Alhoi.

W dawnych czasach marcepan sprzedawany był tylko w aptekach jako środek, który pozytywnie wpływa na żołądek, jelita i potencję. Dziś jest składnikiem wielu przepisów. W Lubece można spróbować marcepanowego chleba, ciasta czy marzilade, marmolady z marcepanu i owoców. / Fot. LTM

Lubeka: miasto z marcepanu

Kolejne punkt na naszej trasie – Lubeka – pachnie prażonymi migdałami i cukrem. Miasto słynie z marcepanu, który jest eksportowany do 35 krajów świata. Receptura pozostaje niezmienna od 1806 roku, kiedy to smakołyk wyprodukował po raz pierwszy Johann Georg Niederegger. Przepis? Minimum 70 proc. migdałów (w wersji premium nawet 90 proc.), cukier oraz tajemniczy składnik, pilnie strzeżony przez kolejne pokolenia rodziny Niedereggerów.

Marcepanowych specjalności (polecamy marcepanowe cappuccino) spróbujemy m.in. w kawiarni Niederegger. Na piętrze budynku mieści się także muzeum marcepanu, gdzie można zobaczyć m.in. 12 marcepanowych figur naturalnej wielkości, w tym przedstawiającą Thomasa Manna. Wstęp do niego jest bezpłatny.

Marcepan wykorzystywany jest w Lubece na najróżniejsze sposoby, a jednym z wymyślniejszych jest KöniGIN, marcepanowy gin stworzony przez Clemensa Dietricha (warto zajrzeć do jego baru Dietrich’s obok Bramy Holsztyńskiej) czy Hans, słodki likier marcepanowy.

Do marcepana świetnie pasuje Rotspon, czerwone wino z Lubeki. Tradycja jego produkcji sięga średniowiecza, kiedy do miasta zaczęto sprowadzać z Francji wina Bordeaux, a następnie przechowywać je w piwnicach, gdzie dojrzewały przez kolejnych kilka czy kilkanaście lat. Rotspon do dziś jest sprowadzany, a następnie leżakowany i butelkowany według dawnej tradycji. Tego i wielu innych win można spróbować w tradycyjnej winiarni H.F. von Melle na Starym Mieście.

Union Brauerei ma ciekawą historię. Pierwszy vrowar istniał w tym miejscu już w 1908 roku. Po zamknięciu w 1968 roku budynki przez lata stały puste. Dopiero w 2015 roku Union został reaktywowany. Dziś warzy się tu piwa kraftowe. Browar można zwiedzać, degustować a nawet wziąć udział w warsztatach z warzelnictwa. / Fot. WFB / Michael Bahlo
Union Brauerei ma ciekawą historię. Pierwszy vrowar istniał w tym miejscu już w 1908 roku. Po zamknięciu w 1968 roku budynki przez lata stały puste. Dopiero w 2015 roku Union został reaktywowany. Dziś warzy się tu piwa kraftowe. Browar można zwiedzać, degustować a nawet wziąć udział w warsztatach z warzelnictwa. / Fot. WFB / Michael Bahlo

Szlezwik-Holsztyn: na ryby, piwo i szklaneczkę rumu

Opuszczając Lubekę warto, ruszyć jeszcze bardziej na północ, w głąb kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn. A tu spróbować piw, które znane są ze swojego ziołowego smaku. Na terenie Szlezwika-Holsztyna działa mnóstwo małych browarów. Najnowocześniejszy to Lille w Kilonii, z kolei typowe piwa regionalne, warzone tradycyjnie, znajdziemy we Flensburgu. Browar słynie z piwa Flensburger Pilsener, które sprzedawane jest w charakterystycznej butelce z odchylanym wieczkiem. Browar produkuje obecnie 11 różnych rodzajów piwa, sprzedaje też Flensburg Water z własnego źródła, które znajduje się 270 metrów pod ziemią.

1788 rok

z tego czasu pochodzi najstarszy znany przepis na hamburską zupę z węgorza, podawaną z pieczonymi owocami, głównie jabłkami, śliwkami i gruszkami.

Fot. Adobe Stock

Flensburg nazywany jest także "niemiecką stolicą rumu". Już w XIII wieku miasto to było jednym z najważniejszych portów handlowych oraz punktem przeładunkowym tego trunku. Destylowany na Karaibach rum do dziś jest we Flensburgu mieszany i uszlachetniany poprzez przechowywanie w drewnianych beczkach. W latach świetności w mieście funkcjonowało 200 "domów z rumem". Dziś tradycje te kontynuują: Rumhaus Johannsen oraz Wein & Rumhaus Braasch.

Jeśli wypoczywamy na dalekiej północy, w naszym menu nie zabraknie także ryb: wędzonych (np. szproty kilońskie), smażonych, grillowanych czy gotowanych na parze. W tutejsze sieci łapią się dorsze, śledzie i flądry, a regionalną specjalnością jest łosoś bałtycki o delikatnym, białym miąższu. Szlezwik-Holsztyn to także kraina serów, które produkuje się tu od XVI wieku.

Meklemburgia-Pomorze Przednie: ryby prosto z kutra

Szlezwik-Holsztyn graniczy z Meklemburgią-Pomorzem Przednim, równie ciekawym, i to nie tylko pod względem kulinarnym, regionem. Stąd także nie wyjedziemy głodni.

Piwo z terenów, rozciągających się tuż za naszą zachodnią granicą, w przeszłości było transportowane po całym Morzu Bałtyckim. Dziś wiele lokalnych browarów ożywia wielowiekowe tradycje piwowarskie. Największy znajduje się w Dargun, gdzie piwo warzy się od 1172 roku.

Tradycyjny browar znajduje się także w Stralsundzie, gdzie produkuje się piwa marki Störtebeker i Stralsunder. Tutejsza woda ze studni, wykorzystywana w procesie produkcji, pochodzi ze źródła sprzed 8000 lat. Warto wybrać się na zwiedzanie browaru z przewodnikiem.

Dwa tysiące kilometrów linii brzegowej i tysiące słodkowodnych jezior sprawiają, że podstawą tutejszej diety są świeże ryby i owoce morza. Z Bałtyku wyławia się śledzie, dorsze, węgorze i tryskacze o zielonych ościach, a z jezior – sandacze, szczupaki, karpie i sieje.

Z wyprawy po Meklemburgii warto zabrać do domu: marcepan ze Stralsundu, czekoladę z Rostocku, brandy ze Schwechowa i musztardę ze Schlemmin.

Dolna Saksonia: kraina szparagów

Miłośnicy szparagów wiosnę powinni spędzać w Dolnej Saksonii. Białe złoto uprawia się głównie w rejonie Hanoweru, Nienburga, Pustaci Lüneburskiej oraz Brunszwiku. Zbiorom, które trwają od kwietnia do czerwca, towarzyszą liczne festyny. W restauracjach szparagi podawane są z sosem holenderskim lub masłem i szynką oraz lampką białego wina.

Tradycja uprawy szparagów w Dolnej Saksonii sięga 150 lat. Przez region przebiega Dolnosaksońska Trasa Szparagowa o długości 750 km, łącząca najważniejsze obszary upraw: Burgdorf, Nienburg, Brunszwik i Gifthorn. W Nienburgu działa też Dolnosaksońskie Muzeum Szparagów z ekspozycją zabytkowych maszyn i narżędzi. / Fot. Klein

Dolna Saksonia to także uprawy borówki (70 proc. niemieckich plantacji zlokalizowanych jest w tym regionie), liczne sady (w Altes Land zbiera się co roku około 300 tys. ton jabłek) oraz jarmuż. Za stolicę "brązowej kapusty" uważa się Oldenburg, to dlatego warzywo to nazywane jest także "oldenburską palmą". Ciekawą tradycją są wycieczki jarmużowe, organizowane w Oldenburgu od 1859 roku. Z gotowania potraw z "brązowej kapusty" można się podszkolić w Kale Academy.

Stołując się w Dolnej Saksonii, nie można nie spróbować zupy Wendland "Weselnej", serwowanej nie tylko na uroczystych biesiadach. Bazą jest bulion, a do niego dodaje się pierożki nadziewane mielonym mięsem wieprzowym, szparagi i jajka. Całość przyprawia się świeżą pietruszką. Najlepiej zupa smakuje w małych, tradycyjnych karczmach wiejskich.

Co jeszcze warto wybrać z dolnosaksońskiego menu? Ziemniaki Lüneburger Heide, baraninę Heidschnucke, kraby z Morza Północnego, krewetki w bułce z sosem tatarskim, piwo Brunswick Mumme, brandy jabłkową Altand czy sznapsy ziemniaczane z regionu Pustaci Lüneburskiej.

Fot. główna: AdobeStock

Pozostałe artykuły

Fot. główna: TZ Wismar

Północne Niemcy w pigułce. Plan na niezapomnianą wyprawę

Planując kilkudniowy wypad często pomijamy kierunek, który jest oczywisty – północne Niemcy. Co przemawia za tym wyborem? Przede wszystkim bliskość, ale też tysiące kilometrów doskonale przygotowanych tras rowerowych, pieszych i wodnych oraz niezaprzeczalny urok średniowiecznych miast. Dorzucicie coś jeszcze? Śmiało! Najlepiej już po powrocie.

Propozycja dłuższego wyjazdu:

Przystanki: Greifswald – Stralsund – Sellin – Wismar – Lubeka – Kilonia – Husum – Hamburg – Brema – Hanower – Goslar

Czy wiesz że... ?

Sam kanclerz Otto von Bismarck zgodził się, by przygotowane przez handlarza i browarnika ze Stralsundu śledzie nazwać swoim imieniem. Podobno specjał bardzo mu posmakował.

Fot. Adobe Stock

Długość trasy: 993 km (długość między przystankami: 36 km – 48 km – 202 km – 65km – 87 km – 84 km – 144 km – 126 km – 116 km – 85 km)

Meklemburgia-Pomorze Przednie, jeden z krajów związkowych północnych Niemiec, rozciąga się tuż za naszą zachodnią granicą. Startując w Świnoujściu i jadąc ścieżką rowerową wzdłuż wybrzeża Bałtyku już po kilku kilometrach dojeżdżamy do Ahlbeck, pierwszego kurortu po stronie niemieckiej. Jadąc dalej na zachód (można samochodem, jeśli chcemy dokładnie poznać tę część Niemiec) docieramy do Lubeki, a następnie do Szlezwiku-Holsztyna, Hamburga, Bremy i Dolnej Saksonii. Północne Niemcy to raj dla miłośników aktywnego wypoczynku, historii i smacznej kuchni.

Rowerem wzdłuż Bałtyku

Zaczynając podróż w Meklemburgii-Pomorza Przedniego na naszej liście "must see" powinien się znaleźć zamek w Schwerinie - neorenesansowa rezydencja nad jeziorem Schwerin, a także historyczne centra Wismaru i Stralsundu, oba wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Stralsund nazywany jest "bramą do Rugii". Wybierając się na wyspę zabierzcie wygodne buty lub rower. Wybrzeże ma aż 574 kilometry, a ścieżka spacerowa wiedzie m.in. przez Park Narodowy Jasmund z wyjątkowymi formacjami skał kredowych.

Miłośnicy dwóch kółek koniecznie powinny ruszyć Szlakiem Rowerowym Morza Bałtyckiego, którego trasa wiedzie wzdłuż wybrzeża (ze względu na wiatr łatwiej jedzie się z zachodu na wschód). Warto też wybrać się na spacer wśród wiekowych dębów w Ivenack lub buków w parkach narodowych Jasmund, spłynąć rzeką Peene lub pożeglować po jednym z ponad 2000 jezior, a na koniec odpocząć w koszu plażowym na plaży, np. na wyspie Uznam.

Głodni? W menu tutejszych restauracji królują ryby i świeże owoce morza, a także piwa z lokalnych browarów, np. w Dargunie czy Stralsundzie. Tutejszym specjałem są śledzie Bismarcka.

Fot. LTM

Miasto i morze w jednym

Ruszając na zachód docieramy do Lubeki, "królowej Hanzy", potężnej organizacji handlowej skupiającej w średniowieczu miasta północnej Europy. Jej symbolem jest Brama Holsztyńska, panorama miasta z 7 iglicami pięciu gotyckich kościołów (chroniona przez UNESCO), a także marcepan.

Podążając za aromatem prażonych migdałów dotrzemy do Café Niederegger, gdzie serwuje się m.in. marcepanowe cappuccino. Z marcepanu powstaje też gin (KöniGIN) i likier (Hans). A do marcepanu świetnie pasuje Rotspon, czerwone wino z Lubeki.

Najedzeni? Ruszamy dalej przez labirynt historycznych alejek i pełnych zieleni dziedzińców, "na zapleczu" Starego Miasta, mijamy Szpital św. Ducha, by na koniec odpocząć w Zakątku Malarzy (Malerwinkel), spokojnej enklawie nad rzeką. Gdybyście chcieli złapać jeszcze więcej oddechu, wybierzcie się do Travemünde, nadmorskiej dzielnicy Lubeki i na położony tuż obok półwysep Priwall, a także na spacer stromym brzegiem Brodten.

A może kajakiem po jeziorze?

Na północ od Lubeki rozciąga się Szlezwik-Holsztyn, a jego stolicą jest Kilonia, skąd w najróżniejszych kierunkach wypływają wielkie statki wycieczkowe. Warto też odwiedzić Husum i poobserwować Morze Wattowe, wielkie równiny morskie odsłaniające się podczas odpływu.

To miejsce słynie z piw o ziołowym smaku, a także z rumu. Flensburg jest nawet nazywany stolicą tego trunku. Skoro już jesteśmy przy spożywaniu, to w tutejszym menu zdecydowanie królują ryby pod wszelką postacią: wędzone, smażone, grillowane i gotowane na parze. A z mięs koniecznie trzeba spróbować "Holsteiner Katenschinken" - szynki wieprzowej, którą wędzi się przez około osiem tygodni w dymie bukowym, a następnie przez kilka miesięcy pozostawia do wyschnięcia. Niepowtarzalny smak nadaje szynce nie tylko sposób przygotowania, ale też znikome użycie soli.

Pożywieni? Zatem możemy wsiąść na rower i ruszyć trasą wzdłuż wybrzeża Morza Północnego lub skorzystać z kajaka i przemierzyć kolejne jeziora Szwajcarii Holsztyńskiej. Do dyspozycji są też łódki – żeglarze chwalą sobie spokojne wody Zatoki Kilońskiej. A, gdy się już porządnie zmęczymy możemy zażyć kąpieli termalnych w jednym z licznych ośrodków zdrowia i odnowy biologicznej.

Pamiętajcie, będąc w Szlezwiku-Holsztynie róbcie zakupy w małych sklepikach rolniczych i lokalnych manufakturach, gdzie znajdziecie regionalne i ekologiczne produkty. Z kolei szukając noclegu dajcie się porwać wyobraźni – możecie przenocować w koszu plażowym lub… w beczce po rumie.

Fot. sh-tourismus.de/MOCANOX
Fot. sh-tourismus.de/MOCANOX

W enklawie zieleni

Jadąc wzdłuż wybrzeża Morza Północnego, i kierując się na południe, docieramy do Hamburga, oazy zieleni, miasta mostów i kanałów. W samym jego sercu znajdują się dwa jeziora: Binnenalster i Aussenalster, gdzie miłośnicy sportów wodnych mogą spędzać całe dnie.

Spacerując po Hamburgu warto odwiedzić Dzielnicę Spichlerzy, największy na świecie kompleks magazynów z czerwonej cegły; Elbphilharmonie, otoczoną z trzech stron wodami Łaby i platformą widokową na 37. piętrze, a także targi żywności, w tym słynny niedzielny targ rybny w Altonie. Tu spróbujemy słynnej Fischbrötchen, bułki ze świeżo złowioną rybą.

Pozostając przy jedzeniu czy raczej piciu, spróbujcie koniecznie wyrobów miejscowych piwowarów, którzy wskrzeszają dziś najlepsze średniowieczne tradycje. A jeśli wolicie mocniejsze trunki sięgnijcie po Gin Sul, whisky Laphroaig czy rum Alhoi.

Spokojnie, nadmiar kalorii spalicie podczas wspinaczki na wzgórza, na spacerze po Planten un Blomen, jednym z najpiękniejszych parków z największym ogrodem japońskim w Europie lub w czasie jazdy rowerem. Warto też wybrać się na spacer po dzielnicach Schanzenviertel, Altona, Ottensen czy urokliwym Blankenese.

Promem na plażę

Z Hamburga, śladem słynnych muzykantów z baśni braci Grimm, ruszamy do Bremy, gdzie zwiedzanie możemy zacząć właśnie od poświęconego im pomnika. Nieopodal znajduje się także średniowieczny ratusz i kamienna postać Rolanda – oba zabytki wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W ratuszowych piwnicach mieści się winiarnia Ratskeller, zwana 14. regionem winiarskim Niemiec. Wina serwuje się tu od 1405 roku, a w karcie, która liczy aż 70 stron, znajdziemy 650 ich rodzajów.

Czy wiesz że... ?

Mur pruski Typowa dla tego regionu technika budowy domów, używana od średniowiecza. Drewniane elementy konstrukcji są widoczne na zewnątrz i mają charakter dekoracyjny. Wiele okazałych przykładów takiej architektury znajduje się w miejscowości Wolfenbüttel.

Fot. Adobe Stock

Brema to także miasto kawy i piwa. Tu wynaleziono kawę bezkofeinową. W budynkach dawnej fabryki HAG dziś mieści się palarnia doskonale wam znanej kawy Lloyd. Do kawy sięgnijcie po ręcznie robione cukierki z Bonbon Manufaktur. Cukiernia, w której można je kupić, i przy okazji podpatrzyć pracę rzemieślników, znajduje się w Schnoor, najstarszej dzielnicy Bremy.

Na spacer po brukowanych uliczkach Schnoor zarezerwujcie sobie kilka godzin. Zmęczeni? Odpocznijcie w jednym z licznych parków, np. Wallanlagen Park, gdzie znajduje się Mühle am Wall, XIX-wieczny wiatrak typu holenderskiego lub na plaży nad Wezerą (z restauracją Café Sand), na którą dopłyniecie promem.

Warto też wybrać się na wycieczkę rowerową do Blockland, najbardziej zielonej dzielnicy Bremy z tradycyjnymi gospodarstwami, domami z muru pruskiego i licznymi restauracjami serwującymi tradycyjne bremeńskie potrawy.

Kraina muru pruskiego i jarmużu

Ostatni przystanek naszej wyprawy to Dolna Saksonia. Tu znajduje się Pustać Lüneburska, największe w Europie Środkowej wrzosowisko. Nieodłącznym elementem tutejszego krajobrazu są też domy z muru pruskiego. Można je zobaczyć m.in. w Wolfenbüttel. W miasteczku działa jedna z najstarszych bibliotek na świecie, warto też zatrzymać się dłużej przy barokowym pałacu Wolfenbüttel, dawnej rezydencji książęcej.

Dolna Saksonia to kraj szparagów. Białe złoto uprawia się m.in. w rejonie Hanoweru. To także kraina jarmużu, a stolicą "brązowej kapusty" jest Oldenburg. Jarmużowa wycieczka? Dlaczego nie! Cieszą się one dużą popularnością. Pozostając w temacie jedzenia, spróbujcie też koniecznie Zupy Wendland ("weselnej").

Dolna Saksonia to region, w którym można się porządnie zmęczyć. Polecamy dowolny odcinek Drogi św. Jakuba, lub wspinaczkę w górach Harz. Tuż obok znajduje się też 1000-letnie miasto Goslar (starówka i miejscowa kopalnia wpisane są na listę światowego dziedzictwa UNESCO). Po wyczerpującym spacerze można odpocząć nad jeziorem Steinhude. Byle nie za długo, bo czeka nas jeszcze spacer po Linden, niezwykle kolorowej dzielnicy Hanoweru, gdzie niemal każdy budynek pokrywa mural czy graffiti.

Powyższe inspiracje to tylko część pomysłów na to, jak można spędzić urlop w północnych Niemczech. Wierzę, że – przygotowując się do wyprawy – dorzucicie do tej listy drugie tyle.

Fot. główna: TZ Wismar